Gdy Elliott Smith zmarł 21 października 2003 roku, pozostawił po sobie dziesiątki piosenek w różnych fazach ukończenia, zapisanych na taśmach i dyskach twardych. Mając to na uwadze, to coś w rodzaju cudu, że From A Basement On The Hill, wydany pośmiertnie 18 października 2004 roku – prawie rok po śmierci Smitha – w ogóle ujrzał światło dzienne. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że jest tak spójnym albumem.
Trudna gestacja
Podczas trudnej gestacji albumu, Smith mówił o From A Basement On The Hill jako o swoim “Białym Albumie” – rozległym, eksperymentalnym podwójnym albumie porównywalnym do dzieła The Beatles. Przez długi czas jednak był to jego biały wieloryb. W obliczu osobistych i zawodowych konfliktów z Robem Schnapfem, który współprodukował prace Smitha od Either/Or, oraz z żoną Schnapfa, Margaret Mittleman, jego menedżerką od 1994 roku, Smith porzucił początkowe nagrania swojego wtedy niezatytułowanego szóstego albumu.
Następnie wszedł do studia z Jonem Brionem, tylko po to, by Brion zrezygnował podczas sesji. Smith skontaktował się wtedy z Davidem McConnell’em, producentem i artystą wizualnym związanym z zespołem Goldenboy, z którym niedawno odbył trasę koncertową. Sesje prowadzone przez McConnella układały się dobrze przez jakiś czas, ale po śmierci Smitha rodzina Smitha zatrudniła Schnapfa i Joannę Bolme, długoletnią przyjaciółkę (i byłłą dziewczynę) Smitha, aby dokończyć album. Nic nie dodano do piosenek, co nie było już tam obecne.
Inny niż wszystko, co wcześniej nagrał
Bez względu na to, kto złożył elementy w całość, słuchacze natychmiast zauważyliby, jak różny jest From A Basement On The Hill od wszystkiego, co Smith wcześniej nagrał. “Coast To Coast” kontynuuje serię doskonałych otwierających utworów Elliott’a Smitha; podobnie jak “Speed Trials” (Either/Or) i “Sweet Adeline” (XO) wcześniej, utwór natychmiast pokazuje słuchaczowi nowe dźwięki, które mogą usłyszeć w grze Smitha.
Po upiornym preludium “Coast To Coast” wybucha burzą kolczastych gitar i grzmiących bębnów. Aby wyprodukować skomplikowane partie perkusyjne utworu, Smith zaangażował dwóch perkusistów grających jednocześnie, kierując nimi jak dyrygent orkiestry. Podobną sztuczkę zastosował w sześciominutowym “Shooting Star”, który ma jednocześnie trzy partie perkusyjne. Utwór, podobnie jak wiele innych na albumie, brzmi potężnie, ale także pustawo i zdeformowanie, jak krzyk odbijający się echem w tunelu.
Cukier dla gorzkich liryków
Smith nigdy nie nagrał albumu, który nie brzmiałby większy niż poprzedni, ale Figure 8 był pierwszym jego dziełem, które wydawało się przepełnione, pilingując zniekształcone gitary wysoko na saloonowych pianinach. From A Basement On The Hill, w porównaniu do tego, pozbywa się bardziej efektownej instrumentacji poprzednika i pozostawia to, co pozostało do wybrzmienia w pustą przestrzeń. Utwór taki jak “Pretty (Ugly Before)” otrzymuje wystarczająco dużo elementów by czuć się ukończonym bez przesady; jego delikatnie akordowana gitara elektryczna świeci jak pierwsze promienie słońca o poranku.
Jak w wielu najlepszych piosenkach Elliott’a Smitha, muzyka służy jako cukier dla gorzkich liryków; otwierające wersy “Sunshine/Been keeping me up for days” nie odnoszą się do przedłużonego okresu szczęścia, lecz do maniakalnego stanu wywołanego narkotykami. (Smith był znany z tego, że potrafił nie spać przez kilka dni.) Takie momenty jak “Memory Lane”, “Twilight” i “Strung Out Again” ukazują Smitha pracującego na znanym sobie terenie i są jednymi z najlepszych na From A Basement On The Hill.
Jednocześnie Smith był zainteresowany subwersją bardziej popowych brzmień eksplorowanych na XO i Figure 8. Gdzie wcześniej ukrywał przejmujące opowieści o smutku w jasnych, chwytliwych melodiach, teraz chciał pisać utwory, w których muzyka brzmiała tak ciemno jak teksty – które są jednymi z najciemniejszych jakie kiedykolwiek napisał.
Jednym z bardziej przerażających utworów na From A Basement On The Hill jest “A Distorted Reality Is Now A Necessity To Be Free.” Viciousna zniekształcona gitara utworu jest tylko równa tekstom osiągającym punkt kulminacyjny w deklaracji Smitha: “My country don’t give a f__k.” To jedyny utwór Smitha można nazwać politycznym.
Nigdy nie miało być pożegnaniem
A potem jest “King’s Crossing,” jeden z najlepszych utworów w katalogu Smitha. Nawet bez tekstów muzyka jest głęboko niepokojąca; jej wirująca psychodeliczna aranżacja wzrasta i opada jak przypływ czarnej wody. Ale gdy słyszysz Smitha śpiewającego: “I can’t prepare for death any more than I already have,” lub: “Give me one good reason not to do it,” ledwo słychać jego dziewczynę Jennifer Chiba śpiewającą: “Because we love you” w odpowiedzi. Brzmi to jak nieznośne zapowiedzenie tego co miało nastąpić.
Ale tak nie miały być te utwory słuchane. Te piosenki były nagrywane kiedy Smith był bardzo żywy i starał się pokonać lata uzależnienia i depresji. W refrenie “A Fond Farewell”, kiedy śpiewa: “This is not my life/It’s just a fond farewell to a friend,” wydaje się śpiewać do siebie samego dając sobie pozwolenie na odpuszczenie przeszłości i stanie się kimś zdrowszym i szczęśliwszym.
From A Basement On The Hill jest niedoskonałym, czasami trudnym do słuchania ostatnim ukłonem od ukochanego artysty. Nawet ci którzy pomogli doprowadzić album do końca przyznali, że to nie jest płyta którą Smith by wydał. Ale to tylko dlatego że nigdy nie miała być pożegnaniem. Miała być nowym początkiem.
Kupuj muzykę Elliott’a Smitha na winylu lub CD teraz.
Tutaj znajdziesz oryginalną treść; zdjęcia i grafiki wykorzystane w naszym artykule również pochodzą z tego źródła. Nie jesteśmy ich autorami; zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych z odpowiednim wskazaniem ich pierwotnego źródła.

Fanatyczka prostych, skutecznych rozwiązań w muzyce i audio. Od lat eksploruje minimalne setupy: małe interfejsy, mobilne DAW-y i lekkie syntezatory, które pozwalają szybciej nagrywać i mniej „kombinować”. Na Mrowisko.com.pl dzieli się recenzjami płyt i sprzętu, wywiadami z artystami oraz praktycznymi tipami dla twórców i słuchaczy. Uwielbia porządkować workflow, odkrywać sprytne wtyczki i aplikacje do produkcji oraz pomagać innym ogarniać miks i publikację bez zbędnych barier. Po godzinach – łowczyni winyli, miłośniczka koncertów klubowych i kolekcjonerka małych syntezatorów.
Reference: wikipedia.org